12 sierpnia 2013

Po raz pierwszy.

Wydaje mi się.
Że obciążenie świadomości, w której przykrość wyrasta po raz pierwszy, ma przeogromny impakt.
Co mimowolnie sprawia również, że takie zjawisko będzie niesione dalej.
I zależnie od postawy osoby niosącej.
Z grubsza będzie to albo obarczenie kogoś, oddanie komuś, albo kwestionowanie tego.
Wszystkie te i pośrednie sposoby prowadzą do wyzwolenia.
Ponieważ przejrzenie warunkowej kpiny w jakiej jest w stanie zamknąć się psychika jest potencjałem każdej chwili.

Chodzi mi po głowie jako bardzo mądra rzecz.
"Żyć tak jakby nas tu nie było".
I tak, raczej nie brzmi to jako coś popularnego.
Ale widzę tu większy sens.

Bo to nie chodzi tylko o to, aby żyć w jakiejś ascetycznej skromności i jak ktoś cię zapyta jak się czujesz odpowiedzieć: "przecież mnie tutaj nie ma".
Chodzi o to.
Żeby dotknąć życia w taki sposób.
Jakbyś pojawił się właśnie teraz.
I nie spotkało cię jeszcze absolutnie nic.
Skoro się pojawiłeś i nie jesteś wynikiem procesów, które pojawiły się w tobie w afekcie na cierpienie.
Nie niesiesz tych danych.
Tego kodu.
Nie powielasz tego.
Nie reagujesz na niego.
Ponieważ to co jest.
Ta chwila.
Wszystkie te rzeczy, które możesz dotykać w sobie na wszystkich płaszczyznach, stapiają się.
Obejmują twoją esencję jak ciepły mus.
I bierzesz siebie w dłonie.
Patrzysz na te wszystkie barwy, po raz pierwszy.
I na kole życia.
Nadajesz sobie kształt.
Formujesz.
Określasz.

Jest pewne zrozumienie, które uwalnia od książkowości.
Jest ono bardzo proste.

WSZYSTKO KTOŚ WYMYŚLIŁ.
Nie umiesz dostrzec rozkoszy jego odkrycia - NIE DŹWIGAJ GO.

Najprostsze rzeczy.
Bardzo długo czekałem, by znowu coś napisać.
Jest moc. : D

Kompilacja

Włączcie sobie od 22mintuty 30 sekund.
A potem można przesłuchać całe, bo w tych utworach jest radość tworzenia.
Jakby ktoś pragnął zobaczyć takiego siebie.

Omki! : D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz