28 lutego 2013

Bądź wola twoja

"Bądź wola twoja"

W słowach "bądź wola twoja".
Widzę świadomą istotę, która wie, że nie jest w stanie dotknąć wszystkich zawiłości, prostot, wszystkich świadomości ludzkich.
I jako, że jest to "niemożliwe", ponieważ to czego nie wiemy - wypełniamy sobą, osoba tymi słowami wyzwoliła się od poczucia niemocy, od poczucia niekompletności, niemożności sprostania myślowemu konstruktowi, który sama stworzyła.
Jest to poczucie zlustrowane poprzez przekazanie tej sprawy "wyższej instancji" jaką jest koncept Boga.
Koncept został złożony w ręce najwyższego konceptu.

A dlaczego w pisaniu "Narodzinach Mędrca" pojawiło się słowo "manipulacja"?
Mogłoby go nie być, można byłoby napisać inaczej, tak.
Może pojawiło się to z racji mojego osobistego doświadczenia.
Z tego jak postrzegam niektóre zjawiska.

Tak mi się popatrzyło jeszcze.
I czuję że słowa "bądź wola twoja".
Są również wyrazem sytości i jakby "odcięcia się".
Ponieważ jest stworzone "coś drugiego".
Czyli coś ala "mnie jest dobrze, a skoro ty nie rozumiesz/nie umiesz tego czuć - to rób zgodnie ze swoją wolą".
Ale jako że brzmi to dość nie po Jezusowemu. : )))
To powiedzmy że wcześniejszy powyższa postawa wynika z szacunku do "nierozumienia" z racji osobistych doświadczeń "drugiej osoby", która stała się "druga" ponieważ jej wola została wyodrębniona, pod wpływem poczucia "niezrozumienia" ponieważ manifestuje się "inaczej".

Bardzo dużo można widzieć.
I fibzdulkować, tak, tak. : )

Bo wiecie...
Tak naprawdę.
To nie wiemy.

Nie wiemy skąd się tutaj wzięliśmy.
Jak powstał świat.
I kim w Istocie jesteśmy.

I nawet "Jesteś tym kim pragniesz, czujesz" itd...
Tylko zamyka w ustalonych poza nami wzorcach, możliwościach i pryzmatach naszych minionych doświadczeń, z których moglibyśmy wybierać.

I w takim życiu też jawi się spełnienie.
Ponieważ ono pochodzi z nas.
"Piękno jest w oku patrzącego".
I gdzie je włożysz, tam będziesz je widzieć.

Sytuacja, która sprawia, ze możemy mieć różne zdania na temat co jest piękne jest zadziwiająca.
I trzeźwiąca jak drzazga pod paznokciem.
Bo skoro pojawia się "opozycja" jest nie zrozumienie.
A skoro nie ma zrozumienia to chyba brakuje nam troszkę oglądu...
Ale komu?

Szukanie winnego.
Wyrastające z tej sytuacji możliwości jak drzewa.
Święte mądrości, nagradzające jedną bądź drugą stronę...
Ktoś okazuje się, że miał RACJĘ!
Drugi zaś przeprasza.

Na porównaniu zawsze ktoś "straci".
Porównianie jest możliwe ponieważ uważamy się za podmiot.
Istota jako podmiot będzie żyła właśnie pośród siebie samego.
Czyli pośród pomiotów.
I jeśli moje podmioty nie zgadzają się z twoimi...

To się nie zgadzamy.

: )))

Hm.
Troszkę mniej konturów i widać uczucie.
Świat staje się uczuciem.
Oj nieprzebranym.
Nieskończonym przejawem.
Poruszając się w nim.
Bez skupiania uwagi na podmiotach, które możemy postrzegać.
To jak pływanie w zupie.
Jest ona smaczna, ale bardzo często smutna.

Jest w niej bardzo dużo osobistego cierpienia.
Ponieważ ta istotka, która uważa się za to i za to cierpi z niemocy ruszania swojego ludzika według swojej najintymniejszej woli.
I ten i tamten.
Jesteś a wokół wszystko układa się w fale jak w spódniczce baletnicy robiącej nieustannego kręćka.
No to mówisz baletnicy, że po co się kręci, że od tego ucieka uwaga, nauralność myśli.

A baletnica się kręci, będzie się kręcić i chuj.
Bo baletnica śni, że się przez to rozwija.
Że coś się rozwija, cokolwiek...
Że jest jakieś miejsce w myślach gdzie chce się udać.
I tam jest LEPIEJ.
Mimo, że kiedy już tam w katordze dotrze...
To okaże się, że znowu jest TUTAJ.

I gdy forma napotka kres.
Czyli "odejdzie".
Pojawi się kolejna, która powie "o jaka luka się zrobiła".
I zalepi ten koncept swoim wyobrażeniem.

A będzie to robić.
Ponieważ A:

Też CZEGOŚ od Życia chce.

Ponieważ By:

Do tego skłoni ją jej osobiste doświadczenie i po prostu innego życia nie widać.

Ponieważ Cy:

Świat jest tak zbudowany, że istnieje w nim władza, czyli jeden decyduje w imieniu wielu. Oraz istnieje środek poza człowiekiem, czyli pieniążek, który zawsze może zostać wykorzystany w dowolnym kształtowaniu woli poprzez wywieranie presji i dawanie "wyboru".

I ponieważ Dy:

Gdy osoba przestałaby żyć w podmiocie, przestałaby wymagać, zaczęła postrzegać i starać się rozumieć drugiego człowieka, oraz dążyłaby do pojednania, poza materialnymi wartościami.

To po prostu tego doświadczy.

Doświadczy takiego świata.
Ale nie ma w tym nic wiążącego dla świata.
Nie ma rozkazu.
Nie ma przymusu.
A skoro nie ma nakazu i przymusu...

TO SE KURWA ROBIĄ CO IM SIĘ ŻYWNIE PODOBA.

Bo "ja" nadal nie na trafiło na mur, nie natrafiło na groźbę.
Więc "pffff, jeste wolny"
I kwiatki "lepiej żyć jeden dzień jak lew niż całe jak owca".

Ile osób potrzeba, byś mógł uważać się za tego za kogo się uważasz?
Ilu doświadczeń i słów ci potrzeba, by zrobić z nich beton, w którym zaznasz ukojenia od niepewności?
Pewność wynika wyłącznie z zawężenia obrazu.

Pewność generała wynika wyłącznie dlatego, że ma "czym się zasłonić".
Nie stał się ani odrobinę nieśmiertelny.
Jest ciągle taki sam.
Ludzki.
Śmiertelny.
Pełen samotności, której się tak boi, której pragnie zaprzeczyć "tym albo tamtym".

Jesteśmy w rzeczywistości...
W której możemy dotykać najwyższych niedoścignionym, doskonałych wizji, istot i bogów.
Jest w nas siła, która sprowadza je w porozumieniu z innymi tutaj pomiędzy nas.
I nawet jeśli ubierzemy się w najwyższą myśl...
Najwyższe doświadczenie, do którego będziemy potrzebowali całego świata...

To jedyny morał będzie taki, że Bóg krwawi.

Że jest człowiekiem.
Takim samym jak ludzie, od których próbował się różnić.
Którym pragnął przodować.
Których pragnął nauczać.
I doprowadzić "do swojego poziomu".

Bo on tak bardzo kochał.
Tak bardzo współczuł i pragnął.
By ujrzeli.
By robili sami jak on czuje.
Zawsze.
Żeby zawsze "wybierali dobrze".

Śmierć, albo wieczne obarczanie wszystkich winą za niespełnienie wizji.
Takie jest przeznaczenie ego.

Co przyszło odejdzie.
To co się wita, po zakończeniu wizyty się żegna.

Świadomości przydarzyło się ciało.
I ono odejdzie.
Powinniśmy dążyć wyłącznie do tego.
By ta wizyta była jak najdłuższa.
Byśmy mogli sobie wszystko powiedzieć.
Byśmy mieli czas wyrazić nasze uczucia.
Byśmy mieli też czas by milczeć.

Oglądałem dokument.
Gdy młody człowiek.
Dokonał samospalenia.
Ponieważ nie zgadzał się na to co widzi.
Na to co czuje w związku, że jego ciało przyszło na świat akurat w tym miejscu.

Co musiały widzieć jego oczy?

I co czół?

I dlaczego to jest w ogóle możliwe?

Shame On Us - Jonatha Brooke

...

Om

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz