16 marca 2013

Kościół i Życie

Zainteresowały mnie dzisiaj te słowa:

"Co do kościoła, to myślę że coraz więcej ludzi już chyba nie potrzebuje "pośredników" do kontaktu z samym Sobą."

I poczułem, że "warto za nimi popłynąć...

Pośredników być może nie potrzeba.
Ale uczucie, z którego powstał kościół.
Jest wcielone.
A może się tak przydarzyć, że w czyimś doświadczeniu "zostało wcielone".
I choć można powiedzieć, że nie ma tu świętych.
To jesteśmy tu gośćmi.
Przyszliśmy "drudzy".
Ze wszystkimi przywarami naszej natury.

Świętość jest.

I czasem wystarczy odrobina odwagi lub zaufania do siebie.
Jakkolwiek tego uczucia nie nazwiemy.
Kiedy to co widzą nasze oczy.
To co czują zmysły.
To co dzieje się wokoło.

Jest obcowaniem z najwyższym.
Jako dziecko.
Jako mężczyzna.
Jako kobieta.
Jako kochanek i mędrzec.
Jako wszystko co postawimy po pierwszych słowach, w których zawiera się cały cud życia.

Ja Jestem.

Wszystko Jest.

Dla nas i przez nas.
Z niewiedzy zapomnienia czym jesteśmy.
Mamy możliwość.
Przybrać każdy kształt.
Urzeczywistniać wizje.
Kosztować owoców naszych dłoni.
W pryzmacie intelektu.
Dedukować i wnioskować.
Doświadczać nauki i swojego wzrostu.

Jednak do tego co wspólne nie prowadzi żadna reguła.
Ponieważ gdy nie towarzyszy nam zrozumienie, wszystko jest puste.
Nie nasze.
I również ta reguła choć nakreśla drogę.
Nie jest wymogiem.

Życie nabiera kształtu dzięki możliwościom.
Dzięki temu co dostrzegamy.
Oraz dzięki temu, co wykorzystamy.
To miejsce do którego dojdziemy.
Możemy dać.
Przekazać dalej.

I jest to esencja naszego świadectwa.

Myśli, które wypowiemy.
Uczynki, które są wyborem naszych dłoni.
Wszystko zostaje sprowadzone tutaj.
Doświadczone w akcie postrzegania.
Będzie niesione dalej.

Będzie niesione bez znaczenia na wartość, słuszność i potrzebę.
Czy to w kształcie aprobaty, czy sprzeciwu.

Nie cofniemy tego.
Co zostało w tym świecie wyrządzone.
Nie zmusimy świata do przybrania kształtu, który możemy poczuć w sobie.
Świat wita życie.
Jest naczyniem na nie.
Życie rozlało się w tym świecie.
Każda cząstka życia, nadaje mu kształt.
A będzie on zawsze różny od naszej wizji.
Zawsze.

Ponieważ umysł każdego z nas, który jest nieskończonym wymiarem, w którym kreślimy idee i plany.
Jest wirtualnym pokojem, w którym decydujemy, jeśli decydujemy, o kształcie życia, wokół.
Jest wirtualny.
Abstrakcyjny.
A poruszanie się w nim jest łatwe.
Bo nie posiada limitu.
Nie posiada limitu, by nasz zamysł był bezbrzeżny.

By życie mogło stawać się w tej inspiracji.

Nie posiada limitu... jednak jest skończony.
Ponieważ porusza się pośród rzeczy dokonanych, obiektów.
Pośród ich synergii i ponownego rozczłonkowania.

Nie dotyka życia, lecz obiektów, które jest w stanie z niego wyodrębnić.
Życie nie jest po to by spełniać te kalkulacje, by pasować do nich.
Zamysł.
Umysł.
Jest narzędziem, dzięki któremu możemy sprowadzać kształty do życia.

Kształty, które są wyobrażeniem.
Nabierają namacalności i wagi, ponieważ uważamy je za "nasze".
"Moje".
"Twoje".
Ten intymny emocjonalny stosunek do naszego dzieła.
Jest naturalny.

Bo jest w nim radość tworzenia.
I jest to doznanie ekstatyczne.
Niemalże zaślepiające.

"Ja".
"Tymi rękami".
"Zrobiłem".
"To".
"Jestem szczęśliwy".

Jest w tym duma.
Wzruszenie.
Wdzięczność.
Bóg.

Życie.

Gdy jednak uwaga utknie w tym dokonaniu.
I przydarzy się tak, że dokonanie pęknie, zestarzeje się, zostanie wyśmiane, zniszczone lub zabrane.

W postrzeganiu twórcy pojawi się jakby zaprzeczenie życia.
Pojawi się poczucie niesprawiedliwości, gniew, poczucie braku sprawiedliwości co w rezultacie przeistacza się zemstę, wyższość i śmierć.
I te rzeczy wypełnią ekspresję takiej istoty.

Doświadczając cierpienia.
Redukujemy Siebie.
Okopujemy się w ciele, które nam przypadło.
Lecz.
Nawet wtedy.
Nic nie jest nam zagwarantowane, nie przybyło nam żadnych możliwości, wręcz przeciwnie...
Po prostu okroiliśmy z zemsty do kogoś swoje własne możliwości.

Życie jest knąbrne, ponieważ przed każdym z nas stoją te same dylematy.
I w większości jednak chyba zakopujemy się w sobie.
Odrzucamy to co nie spełnia naszej wizji.
Nie rusza się wedle naszych myśli.
I z tej oburzonej postawy, w afekcie łączymy się w grupy.
Byśmy mogli być wspólnie sami.
Zamknięci we własnym umyśle pomiędzy jednym osądem a drugim.

Jak wygląda ludzka rozmowa?
Jak wygląda ludzka czułość?
Jaki smakuje miłość?

Jeśli pojawia się obraz.
Kształt.
Zdarzenie.
To są one darem dla Ciebie od Ciebie.

To Twój Za-mysł.

Co jest Za-myślą?
Aktem jej postrzegania?

Skąd czerpiesz inspirację do zamysłu?
Skąd one pochodzą?
Gdzie to jest?
Czy można ci To odebrać?
Czy można ci To dać?

"Masz ognień?"

: )




Om

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz