10 stycznia 2013

- Spontaniczność -


- Spontaniczność -


"Dwie świątynie rywalizowały ze sobą. Obaj mistrzowie... musieli to być tak zwani mistrzowie, tak naprawdę musieli być kapłanami... byli tak przeciwni sobie, że mówili wiernym, by nigdy nie dawali datków na tę drugą świątynię.
Każdy z kapłanów miał służącego, który załatwiał za niego sprawunki. Kapłan w pierwszej świątyni rzekł do swojego sługi:
- Nigdy nie rozmawiaj ze służącym z tamtej świątyni. Ci ludzie są niebezpieczni.
Ale służący to służący. Pewnego dnia spotkali się na drodze i ten z pierwszej świątyni zapytał:
- Dokąd idziesz?
- Gdziekolwiek poniesie mnie wiatr.
Musiał słuchać w świątyni wielkich rzeczy zen, stąd taka jego odpowiedź. Wielkie stwierdzenie, czyste Tao.
Pytający był jednaj bardzo zakłopotany, urażony, nie wiedział, co powiedzieć. Był sfrustrowany, rozzłoszczony i czuł się winny. Jego mistrz zakazał mu rozmowy z tymi ludźmi. Ci ludzie naprawdę okazali się niebezpieczni. Co to za odpowiedź? Został upokorzony.
Poszedł do swojego mistrza i opowiedział mu o tym:
- Przepraszam za to, że z nim rozmawiałem. Miałeś rację, ci ludzie są dziwni. Co to za odpowiedź? Zapytałem go, gdzie idzie, takie zwykłe pytanie. Wiedziałem, że idzie tam gdzie ja, na targ. Ale on powiedział: Gdziekolwiek poniesie mnie wiatr.
- Ostrzegałem cię, ale nie posłuchałeś - rzekł mu mistrz - Jutro stań w tym samym miejscu, a gdy tamten sługa nadejdzie, zapytaj go dokąd idzie. Odpowie: Gdziekolwiek poniesie mnie wiatr. Ty też bądź trochę bardziej filozoficzny. Zapytaj: A gdybyś nie miał nóg? Dusza jest bezcielesna, wiatr nie może jej zobaczyć. Co wtedy?
Sługa przygotowywał się całą noc, wciąż powtarzał. Wczesnym rankiem poszedł w tamto miejsce i o tej samej porze co zwykle pojawił się ten drugi. Bardzo się ucieszył, teraz to on miał pokazać, czym jest prawdziwa filozofia
- Dokąd idziesz? - zapytał.
- Po warzywa na targ - odparł sługa z pierwszej świątyni."
- OSHO "Księga Mądrości" -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz