6 lipca 2013

"PRYZM" Wizja I - Mistrz

Powoli zbliża się zmierzch.
Zachodzące z wolna słońce zalewa krajobraz barwami ciepłej czerwieni, różu i żółci.
Środkiem piaszczystej drogi, zaraz obok kępy drzew idzie spokojnie starsza, męska sylwetka.
Człowiek odziany w starą, skromną szatę, którą przyozdabia długa biała broda i pogodne ciemne oczy wystające spod ciężkich, masywnych brwi.
Mężczyzna stąpa łagodnym lecz pewnym krokiem, spoglądając to daleko przed siebie, to na mijaną pod szosami ścieżkę.
Przechodząc obok kamiennego muru, strojącego nieopodal skrzyżowania dróg, wszedł na niewielkie wzniesienie, zza którego wyłonił się w oddali niewielki budynek.
Kątem oka wychwycił znajomą twarz kobiety, stojącą za murem, troszkę w dół zbocza.
Pochylił z uprzejmością głowę, kiedy był pewien, że również go zobaczyła, i zawołał pogodnie do kobiety. 
-Dobry wieczór Rebeko!
-Witaj Vincent! - Zamachała do niego i jej twarz rozpromieniała odwzajemniając jego skryty w brodzie uśmiech - Tak późno dzisiaj z pracy? - zagadnęła, kierując się w stronę zachodzącego słońca, jakby podkreślając merytoryczność swojego pytania.
-Ano. - Odparł z uśmiechem Vincent przewracając oczami po całym niebie - Trochę się dzisiaj zasiedziałem, ale usłyszałem kiedyś od bardzo mądrej osoby słowa "jak nie ty, to kto?". I tej prostoty staram się trzymać - powiedział podchodząc z młodzieńczą energią do kamiennego muru.
Widząc jego pogodną ekspresję Rebeka zmrużyła oczy i oboje zaśmiali się w głos.
-Kochany jeśli znajdziesz - tu zrobiła krótką pauzę- w swoim grafiku jakąś wolną chwilę na herbatę i równie ciepłą rozmowę, odwiedź proszę starszą samotną kobietę.
-Cóż... - Vincent nie szczędził przesady by ukazać swoje komiczne rozważanie propozycji - Tylu przyjemności nie będę umiał sobie odmówić - wypowiedział lekko, po czym jego policzki zabrały się do szczerego śmiechu.
Przyklasnęli uradowani wspólną chwilą i w tym samym momencie zaczął kropić delikatny deszcz.
-Oho! - Wykrzyknęli, po czym Rebeka wciąż z twarzą pełną uśmiechu okryła chustą głowę.
-Dobrej nocy Vincent. - powiedziała, kłaniając się ze zgrabnością młodej damy i podnosząc koszyk z ziemi.
-Dobrej nocy Rebeko. - skinął ciepło staruszek.
Spoglądając na ciemniejące chmury zarzucił na głowę szeroki kaptur po czym oboje ruszyli w swoją stronę.


- Spotkanie -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz