...
Nirwana w moim poczuciu, ubrana w słowa zrozumienia, które mi przyświeca będzie czymś Wszechobecnym, Wszystko zawierającym poczuciem egzystencji.
Choć ostatecznie mam wrażenie, że tak naprawdę nie możemy mówić o niczym innym.
Żaden z nas.
Możemy mówić tylko o Życiu, bo tylko to jest dla nas dostępne.
W tym momencie.
Przeżywamy swoje odcienie, które zawierają się w sumie Egzystencji.
Tworzymy Ją, poprzez decyzje, albo ich brak.
A wszelkie różnice wynikają tylko z naszego rozbijania zjawisk, wyodrębniania ich z Absolutu oraz utożsamiania się z powstałym w ten sposób unikatowym doświadczeniem jednostki.
Ale nie ważne jak bardzo wierzymy w swoją „małość”, jak bardzo będziemy propagować skromność…
Ostatecznie nie istnieje nawet ten, któremu możemy ją ukazać.
Bo aby to było możliwe.
W naszym postrzeganiu musi znaleźć się koncept „inności”, który stworzy pewną mentalną ścianę.
Za którą nagle pojawi się „druga osoba”.
Nie uważam, że Nirwana jest efektem porzucenia myśli.
Raczej powiedziałbym tu, że jest wynikiem porzucenia przez nasze ego uczuciowego stosunku do nich.
Nie istnieje osoba, która wie ani ta, która nie wie.
Ponieważ wiedza jest wytworem umysłu i na wielu poziomach świadomości jest na tyle oczywista, że dzieje się mimo jej nieobecności jako mentalny konstrukt.
Nie musi być formułowana, ani noszona na piersi jako dowód, by być Obecna.
W istnieniu pojawia się poczucie lekkości.
Nie istnieje mądrość, ani głupota.
Ponieważ, gdy znika koncept wiedzy i mądrości, znika możliwość dominacji, górowania nad kimkolwiek w mentalny sposób.
Uwalnia to z mentalnego stresu, poczucia niewartości, wszelkiej hierarchii i konkurencji.
Ponieważ nie istnieje już w postrzeganiu mentalne posiadanie, z którego pojawia się roszczenie wobec swoich „zasług”.
Pojawia się równość, poczucie jedności, wszechobecnego przynależenia, współtworzenia.
W osobistym odczuciu Istnieje tylko Istnienie.
Z tego poczucia bliskości do Wszystkiego, rodzi się szacunek.
I czyste, najautentyczniejsze dbanie o to, czego wspólnie doświadczamy.
Pragnienie, wyciągania z abstraktu do wspólnego kosztowania wspaniałych momentów.
Zamiast bierne podążanie za wszystkimi myślami produkowanymi przez kalejdoskopowy umysł, który aby zachować logiczny ciąg zdarzeń, będzie prowadził człowieka przez szeroko rozpiętą ampitudę pomiędzy pozytywem a negatywem.
Nirwana nie jest więc stanem odrzucenia.
Lecz Totalnego Przyjęcia Wszystkiego.
Poczucia Bycia Wszystkim.
Które jest wynikiem wyjścia poza swoją jednostkowość.
Dotknięcie wszelkiej dostępnej energii, na którą składa się obecne życie.
I nadawanie kształtu, który spełnia nas najbardziej.
Spełnione istnienie pragnie widzieć wszędzie tylko Siebie.
I w tym ekstatycznym stanie pojawiają się w nim myśli, oczywiście że tak.
Istnieje zamysł, analiza, dedukcja, ale dzieją się jakby w innym nieosobowym wymiarze.
Ponieważ nie istnieje emocjonalny zaszczyt „ja pomyślałem”, „ja to wymyśliłem”.
Istnienie jest wolne od... Samego Siebie.
Poprzez Wewnętrzne Rozeznanie, zrozumienie kalejdoskopowości umysłu istnienie wychodzi z kręgu, zwycięstw i przegranych.
Nie podąża za wzlotami i upadkami proponowanymi przez myśli, ponieważ pragnie wychodzić wyłącznie ze Spełnienia.
Ponieważ rozumie, że nadaje swojemu życiu kierunek.
Wie co pragnie przekazać.
Koniec bajki.
Spełnione z Samego Siebie istnienie tworzy w swoim doświadczeniu więcej Tego z Czego wychodzi.
Można tu wspomnieć o pewnej relacji, która pojawia się, gdy zakorzenimy się w świadomości.
Mianowicie będąc świadomością, zaczynamy dbać o naszego ludzika, własne ciało, które nam przypadło.
Takie obcowanie z „małym samym sobą”, nabiera cech wielkiej troski, czułości.
I wtenczas zaczynamy rozumieć, co znaczą słowa…
KOCHAĆ SAMEGO SIEBIE.
Stajemy się opiekunem Samego Siebie.
I w tym momencie, cały świat jest zwolniony z tej roli.
Istnienie wychodzi poza emocjonalny wymóg, w relacjach do świata.
Działa z sytości.
Już jest kochane.
Więc w postrzeganiu nie istnieje pożądanie i emocjonalny dół w reakcji na brak.
Brak wymogu drugiej osoby...
Sprawia, że człowiek sam również nie stanie się zakładnikiem miłości.
I nie będzie go można ani kupić, ani zyskać, ani stracić.
Jest w tym wiele suwerenności, która nie przejawia się poprzez dystans.
Jest również bardzo wiele słodyczy.
Bardzo wiele lekkości.
I jeśli ktoś będzie pragnął z tego czerpać.
To tym lepiej.
Dla niego.
I tyle.
Ponieważ nie ma już większego znaczenia, co zrobi ktoś.
Istnieje przestaje wychodzić z wątpliwości.
„A czy przyjmie?”
„A czy mnie kocha?”
„A czy warto?”
Działą w spełnieniu.
Nadaje kierunek działając z Miłości.
Może być ona skierowana w konkretnym kierunku.
Zwrócona ku konkretnej osobie.
Ale nie musi.
Jest spontaniczna.
Także prawdą jest, że największa prostota umyka wszelkiej psychologii, wszelkim umysłowym konceptom.
Ponieważ jest efektem poczucia jedności ze Wszystkim co Jest.
Natomiast umysłowa analiza jest czymś zgoła odmiennym, niemniej jest to bardzo użyteczne narzędzie służące Poznawaniu.
Lecz postrzeganie człowieka, który choć raz dotknął tej Sytości jest czymś nierozerwalnym.
Czymś nie do stracenia.
Ponieważ wynika z rozpoznania, nie ze struktur wiedzy.
Wynika z niepodważalnego, autentycznego, pełnego świeżości aktu.
Nie jest to regułka utrwaloną w ogóle świadomości.
Tylko czymś Żywym i Niepowtarzalnym.
Wynikiem Obcowania.
Słowa, które nigdy wcześniej nie powstały, ani nie powstaną w takiej formie, ekspresji.
Ponieważ rodzą się wyłącznie, gdy jednostkowe istnienie dotknie Wszystkiego Czym Jest.
Nie istnieje wiele zwrotów, wspanialszych słów, niż te, które Każdy z Nas może wypowiedzieć z Umysłu zanurzonego w Spełnieniu.
W moim przypadku.
Te słowa to:
„Wszystko Jest”.
To jest moja melodia.
Zrozumienie które otwiera przed moim umysłem niczym nie poskromiony ogląd, poczucie Obcowania rozciągnięte na wszystkie wymiary egzystencji tak te autentyczne, jak i te, które pozostały nadal dla nas abstrakcyjne.
Dla każdego, z tytułu „inności” naszych żyć będą być może to inne słowa.
Ale zawsze będzie to TEN moment i to samo Uczucie.
Moment, w którym Istnienie Stwarza.
Stwarza wyraz swojej miłości do Siebie.
I będzie używało słów, które zna, lecz ominie wszelkie koncepty, wszelkie stałe wartości.
Ponieważ moment Obcowania jest tak niepojęcie Żywym doświadczeniem.
Tak skrajnie niepowtarzalnym i jednocześnie zawierającym wszystkie „dobre” i „piękne” rzeczy, jakie możemy tylko wymyślić, że pojawia się w tym całkowita naturalność.
I Życie zbrata się z Życiem.
Istnienie oddycha Tym, śpi w Tym, budzi się w Tym.
Tygodnie, miesiące, lata mijają.
A istnienie, dusza, ciało przeżywa jakby odwyk.
Przejawia się przed nim samodzielność myślenia, zrozumienie.
Wszelki ruch, poczynania ciała, umysłu obserwowane są poprzez Postrzeganie zanurzone właśnie w Tym Ekstatycznym Uczuciu.
BO NIE MA POWODU, BY BYŁO INACZEJ.
Bardzo długo zajęło mi dotarcie do momentu, w którym nie zamierzam odmawiać Sobie bycia Sobą.
Kiedy mogę wychodzić do świata z Pewności.
I nie jest to nawet kwestia odwagi.
Ponieważ pragnę wychodzić do świata z tego Uczucia.
Ponieważ pragnę, by było go, tutaj, jeszcze więcej.
Przejawiać poprzez tą fizyczną ekspresję, to ciało – Więcej Tego.
Z Wdzięczności.
Dla wszystkich ludzi, których spotkałem.
Dla dusz małych i dużych, które były i są mi mistrzami.
W tym jednym momencie.
W którym oczy odsłania nam wyobrażenie nas samych, mniemanie o sobie samym…
A więc „zostaje” Wszystko To Co Jest.
W tym również nasz mały ludzik, osobowość.
Wszelkie jednostkowe doświadczenie staje się jakby zaledwie refleksem.
Barwą na tym Intymnym Rozpoznaniu.
Jest Tylko Istnienie, które rozpoznało To Czym Jest.
W Nim i przez Nie – Wszystko Jest.
Om
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz